Wyd. Rebis

Antoine de Paris Polski geniusz światowego fryzjerstwa

PORYWAJĄCA HISTORIA WIELKIEGO ANTOINE’A, NAJSŁYNNIEJSZEGO STYLISTY WSZECH CZASÓW, OJCA NOWOCZESNEJ SZTUKI FRYZJERSKIEJ.
Pochodzącego z Sieradza Antoniego Cierplikowskiego, bo tak brzmiało jego prawdziwe nazwisko, znał cały świat – od Paryża, przez Stany Zjednoczone, po Australię i Nową Zelandię. Był geniuszem fryzjerstwa, wyjątkowym artystą i wizjonerem mody. Przez niemal 70 lat lansował trendy, stale prowokował i zaskakiwał swoim talentem. Jego przyjaciółmi byli ludzie sztuki, filmu i koronowane głowy, m.in.: Modigliani, Kisling, Dali, Picasso, Xawery Dunikowski, Jean Cocteau, Maurice Chevalier, Pola Negri, Jan Kiepura, Artur Rubinstein, Wallis, księżna Windsoru, Maria, królowa Rumunii czy Josephine Baker, Bette Davis, Elsa Schiaparelli oraz wiele innych sław.
W książce opartej na najnowszych badaniach autorka odsłania kulisy życia prywatnego Antoine’a, opisuje jego oszałamiającą karierę, niezwykłe bogactwo, a wreszcie zaskakujący koniec burzliwego życia.
Powojenne gwiazdy nazywały się Chanel, Cocteau, Antoine, Picasso – Maurice Sachs.
Z czterech osób wspomnianych w tym cytacie trzy są powszechnie znane. Antoine, dziś zapomniany, zasługuje na to, by przywrócić należne mu miejsce w historii światowej mody, sztuki i designu.
Antoine posiadał sieć luksusowych salonów na całym świecie. 120 w samych Stanach Zjednoczonych, a także we Francji, w Anglii, Kanadzie, Australii, Japonii i w Polsce.
Był właścicielem fabryk kosmetyków marki Antoine de Paris i Bain de Soleil we Francji i Stanach Zjednoczonych. Ich wyroby sprzedawano na pięciu kontynentach.
Prowadził szkoły kosmetyczno-fryzjerskie kształtujące przyszłych pracowników salonów Antoine’a w Stanach Zjednoczonych i w Paryżu.
Założył ekskluzywne czasopismo lifestylowe „Antoine. Dokument pour la femme moderne”.
Miał dwa prywatne samoloty: farmana 391 i stinsona reliant (takim samym latał Al Capone).
Za jedną wizytę w swoim salonie inkasował nawet 150 dolarów (równowartość dzisiejszych 2 tysięcy złotych). Za prywatną wizytę Antoine’a u klientki trzeba było zapłacić nawet 500 dolarów (dziś to około 6 tysięcy złotych).
Do jego klientek należały Mata Hari, Josephine Baker, Bette Davis, Brigitte Bardot i Eleanor Roosevelt. Nadzorował pracę fryzjerów podczas koronacji Jerzego VI i Elżbiety II.
W latach siedemdziesiątych XX wieku sprzedał prawa do marek Antoine de Paris i Bain de Soleil za 17 milionów (dziś 86 milionów) dolarów. Obie marki istnieją do dziś, ale nie wiadomo, co się stało z gigantycznym majątkiem Antoine’a.

Antoine Cierplikowski. Król fryzjerów, fryzjer królów

Jego klientkami były królowe i księżniczki. Jednak to on wydawał im rozkazy. A one to kochały.

„Zanim pani do mnie przyszła, była pani brzydka, nikt nawet nie chciał na panią spojrzeć, ja panią odmieniłem, proszę spojrzeć w lustro. Jeśli to się pani nie podoba, proszę wyjść i nie wracać!”
Zawsze wracały.

Chłopak z Sieradza wyjechał do Paryża z 5 frankami w kieszeni. Wkrótce czesał cały świat. Kreował wizerunki największych sław, jak Brigitte Bardot, Edith Piaf, Greta Garbo czy Pola Negri. Jego klientkami były królowe i księżniczki. Jednak to on wydawał im rozkazy. A one to kochały.

Uwolnił kobiety od długich włosów, choć wielu uważało to za dzieło szatana. Moda na fryzury Antoine’a rozprzestrzeniała się jak epidemia. Nawet Eleonor Roosevelt czekała grzecznie w kolejce w jego salonie. Wyszła z niego z fryzurą na chłopczycę. Ameryka oszalała.

Cierplikowski konsekwentnie budował swoje imperium. Salony przyjaciela gwiazd i koronowanych głów można było spotkać we wszystkich modnych miejscach ówczesnego świata.Pisano o nim, że stworzył współczesną kobietę. Trudno o drugiego Polaka, który zrobił tak oszałamiającą karierę.Mistrz elegancji, prowokator i oryginał, który sypiał w kryształowej trumnie.
Przegrał tylko raz, gdy zdecydował się żyć w swej prawdziwej ojczyźnie. Jego sztuka okazała się zbyt trudna dla przaśnego PRL-u. Za swój wielki talent, który pozwolił mu stanąć na szczycie świata, zapłacił wysoką cenę. Zmarł zapomniany. Przepadło jego imperium.
W Polsce mało kto o nim pamiętał. Aż do dziś…

Wyd. Znak